Dwa miesiące temu miałam przyjemność spełnić marzenie
Mateusza. Nie wiem, czy pamiętacie, ale Matti, 7-letni chłopiec, marzył, aby
zobaczyć najwyższe budynki w Paryżu. Kiedy moje koleżanki z fundacji pisały
relację i nazwały marzenie „Pośród chmur
(…)” nie sądziłam, że trafią w dziesiątkę. Zacznijmy może od początku…
Two months ago I had this very, very pleasure to make-a-wish of 7-year-old boy – Mateusz. I don’t know if you remember, but Matti had a wish to visit the highest buildings in Paris. When my friends from Make-a-Wish Foundation had been writing a story after our second meeting with Mathew, (the report that we always have to write after our meetings with kids), I haven’t thought that it would turn out to be so true to every word in. The title, Among the clouds, fits right in. Let’s just start at the beginning.

Nasza wspólna przygoda zaczęła się jeszcze przed północą w
czwartek. Długi weekend majowy ledwo się zaczął, a my pełni energii
wyruszyliśmy w daleką podróż. Matti nieustannie pytał: „Daleko jeszcze?”, „O
której mamy samolot?”, „Kiedy będziemy w Paryżu?”. Pytania chłopca coraz
bardziej uświadamiały mnie, iż nasza praca nie poszła na marne, a zobaczenie
najwyższych budynków w Paryżu to naprawdę największe marzenie Mateusza. Bez
większego problemu trafiliśmy na lotnisko. Tam poznaliśmy Agatę, panią pilot,
która towarzyszyła nam przez cały pobyt we Francji. To nie był co prawda
pierwszy lot Mateusza, ale tym razem leciał samolotem zdecydowanie dłużej niż
poprzednio. Matti nie mógł oderwać wzroku od okna w samolocie. A widoki trzeba
przyznać były przepiękne. Lecieliśmy pośród
chmur, cumulusy rozprzestrzeniały się pod nami tworząc piękny obraz podobny
do tych chmur z bajek, tych, na których można było leżeć i marzyć. A marzenia
to przecież piękna rzecz!
Our journey together had start at late evening on
Thursday. Long weekend had barely begun and we were so ready for a long trip.
Matti had asked questions all the time, like: „How long will the trip take?” or
„When is our plane boarding?” or „When will we be in Paris?”. Those questions
made me realize that we had done a good job, and it was truly Matti’s biggest
dream. Without any problems we got to the airport, there we’ve met Agata, our
tour guide. It wasn’t Matti’s first time traveling by plane, but this time our
journey had been way longer than his previous experience. Matti couldn’t get
his eyes out of the view outside the window.
We’ve been among the clouds! Clouds
were everywhere below us, creating a really beautiful view like from fairy
tales. Dreaming is a really good thing, right?

Myśleliśmy, że pierwszego dnia, zmęczeni całonocną podróżą
do stolicy Francji, dane nam będzie odpocząć w hotelu i nabrać sił przed
trzydniowym, intensywnym zwiedzaniem miasta. Okazało się inaczej. Zaczęliśmy
naszą przygodę od rejsu po Sekwanie. Muszę tutaj oddać pokłony Mateuszowi, dał
radę. Ja nie. Oczka zmrużyłam, nie powiem… Na szczęście byłam wcześniej w
Paryżu i nic nie przegapiłam! Po około godzinnym rejsie znaleźliśmy się pod
wieżą Eiffla, a później z Mateuszem trafiliśmy pod Pałac Chaillot na Placu
Trocadero, to z tego miejsca robi się zdjęcia do widokówek z wieżą Eiffla w
tle. Tam oczywiście obowiązkowo zrobiliśmy sobie również kilka zdjęć i
zmęczeni, choć szczęśliwi, trafiliśmy do hotelu.
We thought that the first day in Paris would be a lazy
day. Unfortunately after long trip one-hour cruise on Seine was ahead of us.
Matti deserves an obeisance. He did it! He managed to focus during whole
cruise. I did not. I have closed my eyes for a moment and fell asleep. It’s
good that I have seen it before! That I’ve been in Paris before. After one hour
we’ve got to see Eiffel Tower and after that we’ve went to the Trocadero Place.
There of course we had to take some pictures, and after that we’d gone to our
hotel, finally to have some sleep.

Następny dzień również nie należał do najłatwiejszych. Zaczął
się od pytania Mattiego, kiedy zobaczymy Wieżę Eiffla. Oczywiście inaczej nie
mogło być, tylko… Naszą przygodę zaczęliśmy właśnie od samej Wieży Eiffla.
Chyba najbardziej rozpoznawanego miejsca w Paryżu. Zaskoczona byłam przyznam
długością kolejki, która wbrew pozorom była… krótka! Oczywiście krótka jak na
kolejki pod Wieżą Eiffla. Ale nic. Troszkę jednak poczekaliśmy. Wjechaliśmy na
drugi taras i znaleźliśmy się „Pośród
chmur”, a to wszystko dzięki otaczającym nas chmurom i mgle, która panowała
nad miastem.
Next day wasn’t easy at all. It all started that day
with a Matti’s question about Eiffel Tower. “When are we gonna see it?” He
asked. He was so curious about everything, and so wise for his age. He is a
first-grader and he already is good at math!
Back to the story. Of course we started that day with the Eiffel Tower.
I believe it’s the most popular place in France. I was so positively surprised
about the length of the queue. I was short, shorter than I thought it would be
at least. We’ve waited of course, but not long. We went up and then we saw the
whole city. We’ve found ourselves among
the clouds. That was thanks to all the clouds and the fog that was there.

W oddali, we mgle, zobaczyliśmy
Tour Montparnasse. Nasz następny przystanek na drodze odkrywania najwyższych
budynków Paryża. Ku mojemu zdziwieniu na miejscu znowu mała kolejka, aż
niemożliwe wydawałoby się, że tak mała. W ciągu kilku chwil byliśmy na tarasie
widokowym, który znajdował się na 59 piętrze budynku. Niestety mgła nie
pozwoliła nam zobaczyć zbyt wiele i znów znaleźliśmy się „Pośród chmur”. Zeszliśmy zaledwie trzy piętra niżej, gdzie
znajdowała się restauracja i ujrzeliśmy przepiękną panoramę miasta.
In the distance we saw
Tour Montparnasse. Our next step on our “highest buildings list”. To our
surprise the queue was once again short. A really short one this time. Few
moments later we found ourselves on the top of the building. Unfortunately the
fog hadn’t allowed us to see much, but we once again were among the clouds. After some time we went three floors down and we
saw clear view of town.
Sam taras na 59 piętrze wyglądał
jak małe boisko. Mateusz biegał z jednej strony na drugą i wciąż nie mógł
nacieszyć się widokiem, jak to sam nazwał „ludzi małych, jak mrówki”. No nic,
przyszła pora na następny wysoki budynek w Paryżu i przepiękne widoki, tym
razem z tarasu widokowego na Łuku Triumfalnym! Weszliśmy na górę, oczywiście
jedyna droga to pokonanie 284 schodów! Chcąc dostać się na dół znaleźliśmy
windę, która zrobiła nam psikusa i zatrzymała się po drodze niespodziewanie, na
szczęście obyło się na zaskoczeniu i chwilę później byliśmy już na placu pod
Łukiem Triumfalnym.
Czyżby dopadło nas zmęczenie?
Hmmm… Perspektywa snu brzmiała dla nas kusząco, więc wróciliśmy metrem do
hotelu i odpoczęliśmy po długim, ale jakże przepięknym, dniu.
Upstairs on the top of
the building Mateusz had been running from place to the other, while searching
for the better place to see everything. He couldn’t stop talking about people
looking small like ants. Well, it was time for the next stop, Arc de Triomphe.
We went up of course by foot. It took us 284 stairs. Fortunately, we were able
to use a lift going down! We were so tired, that
the perspective of hotel (and sleep of course) sounded like heaven. We took
subway and went home. It was a really eventful, but long day.
Po francuskim śniadaniu przyszedł
czas na Luwr! Oczywiście Mattiego zaintrygowały przede wszystkim piramidy!
Jakże by inaczej! Do środka bez stania w przeogromnej kolejce weszliśmy dzięki
Agacie, naszej pani pilot. Agata, wielkie jeszcze raz dzięki! Dzięki za
pokazanie „sekretnego przejścia”! Tam kilka ujęć z jednej, z drugiej strony.
Spojrzenie jeszcze jedno w górę, piękny widok na Luwr i… pora ruszać dalej, bo
czeka nas kolejka na wieżę Katedry Notre Dame.
After French breakfast
it was time for Louvre. Of course the pyramids were the most interesting for
Mathew. We went inside without waiting in the long line thanks to our travel
agent – Agatha. Big thanks once again! Thank you for showing us the secret
pass. One look there, one there and it was time to go to the Notre-Dame tower.

Trafiliśmy metrem pod Katedrę Notre Dame bez problemu.
Trzeba przyznać, że mapa metra Paryża jest bardzo przejrzysta i jeśli tylko
ktoś ma choć trochę orientacji w terenie i zna język angielski w stopniu nawet
bardzo podstawowym to się bez problemu odnajdzie. Polecam język „migowy” i brak
oporów przed pytaniem Paryżan – wyjaśniając – część Francuzów „nie zna” języka
angielskiego. Podeszliśmy od lewej strony Katedry, aby stanąć w kolejce na
wieżę. Niestety, kolejka była bardzo długa, a czas mijał. Postanowiliśmy
przedstawić sytuację pracownikom katedry. Przedstawiłam się, powiedziałam, że
jestem z Fundacji Mam Marzenie, a oni otworzyli dla nas przejście, serdecznie
witając i zapraszając na górę. Bardzo miła niespodzianka i ogromne zaskoczenie,
że fundacja jest tak znana na całym świecie! Widoki niesamowite, choć tym razem
chmury poszybowały w górę i byliśmy jedynie przez chwilę „Pośród chmur”.
Mieliśmy później chwilę przerwy, więc Agata, pani pilot, zaproponowała nam wizytę w
Centrum Pompidou. Taki nieplanowany pit-stop. Chwila odkrywania świata i trochę
nauki poprzez zabawę dla Mateusza. Choć nie obyło się bez przygód, znaleźliśmy
jeszcze odrobinę energii i powędrowaliśmy, aby tym razem zwiedzić wnętrze
katedry Notre Dame.
Kiedy wędrowaliśmy po wieży Katedry i szliśmy tymi wąskimi
schodami tak sobie pomyślałam… Jak ten Quasimodo tam się mieścił?! Na szczęście
to była tylko bajka, ale przejścia naprawdę były bardzo wąskie. A schody? Matti
naliczył ich aż 819 w dwie strony. Wyobrażacie sobie tyle pokonać schodów na
pieszo? Ja od tego dnia – tak!
Niestety pogoda nie dopisywała nam w czasie podróży. Dopiero ostatniego dnia,
kiedy to wyszliśmy z katedry, zaświeciło dla nas słońce. Zrobiło się ciepło i
przyjemnie. Tylko dlaczego dopiero wtedy?!
Ostatniego dnia, w poniedziałek, przyszła pora pożegnać się
z Paryżem i wrócić do Ojczyzny. Czekała nas długa podróż, ponownie dwoma
samolotami. Matti zachwycił wszystkich swoimi rysunkami, nawet pani stewardessa
była pod wrażeniem! Na koniec, kiedy już wysiadaliśmy na polskim lotnisku,
Matti, dzięki „drobnemu popchnięciu Agaty” znalazł się w kokpicie pilotów!
Niesamowite wrażenie! A pytanie po jego wyjściu z samolotu brzmiało oczywiście:
„Po co tyle tam przycisków?”. Niestety na to pytanie nie znam odpowiedzi. Znam
natomiast odpowiedź na pytanie, jak nam się podobało. Odpowiedź jest oczywista –
cudownie jest znaleźć się pośród chmur!
We get to the Notre-Dame without any problems. I have
to admit that subway map is really a good help. English is really helpful, but
some French people can’t speak English much, so therefore “the sign language”
is required. We wanted first to go for the tower, but when we saw the queue it
was longer than I could’ve ever imagine. But thanks to the fact that we were
from let’s call it “Make-a-wish Foundation” we were able to go in without even
waiting a second. It was a really nice surprise. Big thanks to the employees of
Notre-Dame Cathedral. We of course once again found ourselves among the clouds!
Make-a-wish Foundation, as it seems, is
world-well-known organization. It helps a lot. I know that technically my
Foundation is only based on this Foundation, but it would took forever to
explain everything, so why bother, as we do the same job, we make little sick
kids dreams come true?
Coming back to the story. We had a little free time,
so our travel agent suggested to visit Pompidou Centre. Some unplanned
pit-stop. After that, we’d found some more energy and came back to see the
inside of Notre-Dame Cathedral.
You know, I was just thinking. How it was possible for
Quasimodo to fit in the slim passages.
Fortunately it was just a fairy. But stairs? Mateusz has counted them
all. He counted to 819. (I told you he is good at math, right?) Can you imagine
that? Taking 819 stairs by foot? Since that day I do.
Unfortunately the weather hasn’t been so great. Last
day, when we were about to call it a day we went for the ice creams. And sky
had become clear, just like that. Of course it was sunny from that moment. Tell
me why, please, why just then ?!
Last day, Monday, it was time to say goodbye to Paris. Long way back home was
ahead of us. Matti’s drawings has impressed not only all of us, but also a
flight attendant. When we landed Mateusz was able to see what’s inside of
cockpit. He went inside, saw what he wanted to see and asked me later “Why does
it have to be so many buttons up there?” I don’t know the answer to that
question. I only know the answer to question if we liked our trip. The answer
is „We’ve loved it! It was awesome to be among
the clouds!”

Chciałabym podziękować za wszystko naszym sponsorom! Biuro
Podróży ITAKA. Nasz główny sponsor wycieczki,
na stałe współpracujący z Fundacją Mam Marzenie. Wielkie dzięki za współpracę,
za dobry kontakt i szybkie odpowiedzi na moje maile! Agata, powtórzę się
niepierwszy raz, dzięki za pomoc!
Dziękuję naszym sponsorom prywatnym! Oby było więcej takich
ludzi, jak Państwo wokół nas!
Dziękuję też pomysłodawcom i organizatorom akcji „Dream Icons”. Część funduszy przez Was zebranych pomogła spełnić
marzenie Mateusza!
Dziękuję też przede wszystkim Mateuszowi, bez którego nie
byłoby takiego pięknego marzenia! Mam nadzieję, że te kilka dni dało Ci siłę do
walki z chorobą. Dziękuję też Tobie, Gosiu, za długie rozmowy wieczorami, za dodanie
mi odwagi na miejscu, za świetną współpracę i przede wszystkim za takiego
fajnego synka!
At the end I would like to say – thank you. First of all I would like to thank Travel
Agency ITAKA. Our long-term sponsor.
Big thanks for our cooperation and so quick answers to my e-mails. Agata,
thanks once again!
I would like to say thank you to all of our individual
sponsors. I can’t list all of you. But you make a difference in this world.
Big thanks to the authors of the “Dream Icons” project. Without you guys it wouldn’t be the same.
And I have to say this – you had amazing idea for this project. Thanks guys!
And last but not least big thanks go to Mateusz, without whom this amazing
dream would never exist! I hope that those few days gave you strength to fight
with your illness and hope, that there is a better future. I would like to
thank also Gosia, Mathew’s mom, thank you for those long talks in the evenings,
for giving me courage and for your amazing boy!