środa, 8 lipca 2015

Surdo Fabulam Narras...*


Ksiądz Jan Twardowski powiedział kiedyś "Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą". Pierwszy raz w mojej przygodzie z wolontariatem w Fundacji Mam Marzenie moja marzycielka odeszła do aniołów. Pamiętam jak dowiedziałam się od lekarza współpracującego z naszym oddziałem fmm, że stan mojej podopiecznej się nagle pogorszył. Szok? Na pewno. Przecież powinnam być przygotowana na taką sytuację, ale nie chodzi tu o fakt samej śmierci, a po prostu o to, że zawsze ze śmiercią takiej młodej osoby jest mi ciężko się pogodzić. Niestety, życie toczy się dalej, a jutro przyniesie kolejny dzień, kolejnych marzycieli i kolejne marzenia...

* Surdo fabulam narras /łac./ - Czas leczy wszystkie rany

// English version:

Father Jan Twardowski, Polish priest and poet once said "Let us love people now they leave us so fast"**. Today I recieved very sad news, one of my dreamers went to heaven recently. I knew it would happened sooner or later, but knowing and understanding are completely two different things. I was shocked when a doc who is working with my foundation told me that her health had declined very suddenly. I know that I should be prepared for those situations, but it always hits me hard. They're kids we're talking about. Today is a very sad day, but tomorrow will bring new memories, new dreamers, new dreams. Because even if God took her to heaven, tomorrow there will other ones, who wants to make-a-wish.

* Surdo fabulam narras /lat./ - Time heals all wounds
**Translated by Maya Peretz

niedziela, 5 lipca 2015

Pośród chmur, czyli marzenie Mateusza // Among the clouds - Matti’s dream

  
Dwa miesiące temu miałam przyjemność spełnić marzenie Mateusza. Nie wiem, czy pamiętacie, ale Matti, 7-letni chłopiec, marzył, aby zobaczyć najwyższe budynki w Paryżu. Kiedy moje koleżanki z fundacji pisały relację i nazwały marzenie „Pośród chmur (…)” nie sądziłam, że trafią w dziesiątkę. Zacznijmy może od początku…

Two months ago I had this very, very pleasure to make-a-wish of 7-year-old boy – Mateusz.  I don’t know if you remember, but Matti had a wish to visit the highest buildings in Paris. When my friends from Make-a-Wish Foundation had been writing a story after our second meeting with Mathew, (the report that we always have to write after our meetings with kids), I haven’t thought that it would turn out to be so true to every word in. The title, Among the clouds, fits right in. Let’s just start at the beginning.




Nasza wspólna przygoda zaczęła się jeszcze przed północą w czwartek. Długi weekend majowy ledwo się zaczął, a my pełni energii wyruszyliśmy w daleką podróż. Matti nieustannie pytał: „Daleko jeszcze?”, „O której mamy samolot?”, „Kiedy będziemy w Paryżu?”. Pytania chłopca coraz bardziej uświadamiały mnie, iż nasza praca nie poszła na marne, a zobaczenie najwyższych budynków w Paryżu to naprawdę największe marzenie Mateusza. Bez większego problemu trafiliśmy na lotnisko. Tam poznaliśmy Agatę, panią pilot, która towarzyszyła nam przez cały pobyt we Francji. To nie był co prawda pierwszy lot Mateusza, ale tym razem leciał samolotem zdecydowanie dłużej niż poprzednio. Matti nie mógł oderwać wzroku od okna w samolocie. A widoki trzeba przyznać były przepiękne. Lecieliśmy pośród chmur, cumulusy rozprzestrzeniały się pod nami tworząc piękny obraz podobny do tych chmur z bajek, tych, na których można było leżeć i marzyć. A marzenia to przecież piękna rzecz!

Our journey together had start at late evening on Thursday. Long weekend had barely begun and we were so ready for a long trip. Matti had asked questions all the time, like: „How long will the trip take?” or „When is our plane boarding?” or „When will we be in Paris?”. Those questions made me realize that we had done a good job, and it was truly Matti’s biggest dream. Without any problems we got to the airport, there we’ve met Agata, our tour guide. It wasn’t Matti’s first time traveling by plane, but this time our journey had been way longer than his previous experience. Matti couldn’t get his eyes out of the view outside the window.  We’ve been among the clouds! Clouds were everywhere below us, creating a really beautiful view like from fairy tales. Dreaming is a really good thing, right?


Myśleliśmy, że pierwszego dnia, zmęczeni całonocną podróżą do stolicy Francji, dane nam będzie odpocząć w hotelu i nabrać sił przed trzydniowym, intensywnym zwiedzaniem miasta. Okazało się inaczej. Zaczęliśmy naszą przygodę od rejsu po Sekwanie. Muszę tutaj oddać pokłony Mateuszowi, dał radę. Ja nie. Oczka zmrużyłam, nie powiem… Na szczęście byłam wcześniej w Paryżu i nic nie przegapiłam! Po około godzinnym rejsie znaleźliśmy się pod wieżą Eiffla, a później z Mateuszem trafiliśmy pod Pałac Chaillot na Placu Trocadero, to z tego miejsca robi się zdjęcia do widokówek z wieżą Eiffla w tle. Tam oczywiście obowiązkowo zrobiliśmy sobie również kilka zdjęć i zmęczeni, choć szczęśliwi, trafiliśmy do hotelu.

We thought that the first day in Paris would be a lazy day. Unfortunately after long trip one-hour cruise on Seine was ahead of us. Matti deserves an obeisance. He did it! He managed to focus during whole cruise. I did not. I have closed my eyes for a moment and fell asleep. It’s good that I have seen it before! That I’ve been in Paris before. After one hour we’ve got to see Eiffel Tower and after that we’ve went to the Trocadero Place. There of course we had to take some pictures, and after that we’d gone to our hotel, finally to have some sleep.



Następny dzień również nie należał do najłatwiejszych. Zaczął się od pytania Mattiego, kiedy zobaczymy Wieżę Eiffla. Oczywiście inaczej nie mogło być, tylko… Naszą przygodę zaczęliśmy właśnie od samej Wieży Eiffla. Chyba najbardziej rozpoznawanego miejsca w Paryżu. Zaskoczona byłam przyznam długością kolejki, która wbrew pozorom była… krótka! Oczywiście krótka jak na kolejki pod Wieżą Eiffla. Ale nic. Troszkę jednak poczekaliśmy. Wjechaliśmy na drugi taras i znaleźliśmy się „Pośród chmur”, a to wszystko dzięki otaczającym nas chmurom i mgle, która panowała nad miastem.

Next day wasn’t easy at all. It all started that day with a Matti’s question about Eiffel Tower. “When are we gonna see it?” He asked. He was so curious about everything, and so wise for his age. He is a first-grader and he already is good at math!  Back to the story. Of course we started that day with the Eiffel Tower. I believe it’s the most popular place in France. I was so positively surprised about the length of the queue. I was short, shorter than I thought it would be at least. We’ve waited of course, but not long. We went up and then we saw the whole city. We’ve found ourselves among the clouds. That was thanks to all the clouds and the fog that was there.

W oddali, we mgle, zobaczyliśmy Tour Montparnasse. Nasz następny przystanek na drodze odkrywania najwyższych budynków Paryża. Ku mojemu zdziwieniu na miejscu znowu mała kolejka, aż niemożliwe wydawałoby się, że tak mała. W ciągu kilku chwil byliśmy na tarasie widokowym, który znajdował się na 59 piętrze budynku. Niestety mgła nie pozwoliła nam zobaczyć zbyt wiele i znów znaleźliśmy się „Pośród chmur”. Zeszliśmy zaledwie trzy piętra niżej, gdzie znajdowała się restauracja i ujrzeliśmy przepiękną panoramę miasta.

In the distance we saw Tour Montparnasse. Our next step on our “highest buildings list”. To our surprise the queue was once again short. A really short one this time. Few moments later we found ourselves on the top of the building. Unfortunately the fog hadn’t allowed us to see much, but we once again were among the clouds. After some time we went three floors down and we saw clear view of town.



Sam taras na 59 piętrze wyglądał jak małe boisko. Mateusz biegał z jednej strony na drugą i wciąż nie mógł nacieszyć się widokiem, jak to sam nazwał „ludzi małych, jak mrówki”. No nic, przyszła pora na następny wysoki budynek w Paryżu i przepiękne widoki, tym razem z tarasu widokowego na Łuku Triumfalnym! Weszliśmy na górę, oczywiście jedyna droga to pokonanie 284 schodów! Chcąc dostać się na dół znaleźliśmy windę, która zrobiła nam psikusa i zatrzymała się po drodze niespodziewanie, na szczęście obyło się na zaskoczeniu i chwilę później byliśmy już na placu pod Łukiem Triumfalnym.

Czyżby dopadło nas zmęczenie? Hmmm… Perspektywa snu brzmiała dla nas kusząco, więc wróciliśmy metrem do hotelu i odpoczęliśmy po długim, ale jakże przepięknym, dniu.

Upstairs on the top of the building Mateusz had been running from place to the other, while searching for the better place to see everything. He couldn’t stop talking about people looking small like ants. Well, it was time for the next stop, Arc de Triomphe. We went up of course by foot. It took us 284 stairs. Fortunately, we were able to use a lift going down! We were so tired, that the perspective of hotel (and sleep of course) sounded like heaven. We took subway and went home. It was a really eventful, but long day.



Po francuskim śniadaniu przyszedł czas na Luwr! Oczywiście Mattiego zaintrygowały przede wszystkim piramidy! Jakże by inaczej! Do środka bez stania w przeogromnej kolejce weszliśmy dzięki Agacie, naszej pani pilot. Agata, wielkie jeszcze raz dzięki! Dzięki za pokazanie „sekretnego przejścia”! Tam kilka ujęć z jednej, z drugiej strony. Spojrzenie jeszcze jedno w górę, piękny widok na Luwr i… pora ruszać dalej, bo czeka nas kolejka na wieżę Katedry Notre Dame. 

After French breakfast it was time for Louvre. Of course the pyramids were the most interesting for Mathew. We went inside without waiting in the long line thanks to our travel agent – Agatha. Big thanks once again! Thank you for showing us the secret pass. One look there, one there and it was time to go to the Notre-Dame tower.



Trafiliśmy metrem pod Katedrę Notre Dame bez problemu. Trzeba przyznać, że mapa metra Paryża jest bardzo przejrzysta i jeśli tylko ktoś ma choć trochę orientacji w terenie i zna język angielski w stopniu nawet bardzo podstawowym to się bez problemu odnajdzie. Polecam język „migowy” i brak oporów przed pytaniem Paryżan – wyjaśniając – część Francuzów „nie zna” języka angielskiego. Podeszliśmy od lewej strony Katedry, aby stanąć w kolejce na wieżę. Niestety, kolejka była bardzo długa, a czas mijał. Postanowiliśmy przedstawić sytuację pracownikom katedry. Przedstawiłam się, powiedziałam, że jestem z Fundacji Mam Marzenie, a oni otworzyli dla nas przejście, serdecznie witając i zapraszając na górę. Bardzo miła niespodzianka i ogromne zaskoczenie, że fundacja jest tak znana na całym świecie! Widoki niesamowite, choć tym razem chmury poszybowały w górę i byliśmy jedynie przez chwilę „Pośród chmur”.

Mieliśmy później chwilę przerwy, więc Agata,  pani pilot, zaproponowała nam wizytę w Centrum Pompidou. Taki nieplanowany pit-stop. Chwila odkrywania świata i trochę nauki poprzez zabawę dla Mateusza. Choć nie obyło się bez przygód, znaleźliśmy jeszcze odrobinę energii i powędrowaliśmy, aby tym razem zwiedzić wnętrze katedry Notre Dame.

Kiedy wędrowaliśmy po wieży Katedry i szliśmy tymi wąskimi schodami tak sobie pomyślałam… Jak ten Quasimodo tam się mieścił?! Na szczęście to była tylko bajka, ale przejścia naprawdę były bardzo wąskie. A schody? Matti naliczył ich aż 819 w dwie strony. Wyobrażacie sobie tyle pokonać schodów na pieszo? Ja od tego dnia – tak!

Niestety pogoda nie dopisywała nam w czasie podróży. Dopiero ostatniego dnia, kiedy to wyszliśmy z katedry, zaświeciło dla nas słońce. Zrobiło się ciepło i przyjemnie. Tylko dlaczego dopiero wtedy?!

Ostatniego dnia, w poniedziałek, przyszła pora pożegnać się z Paryżem i wrócić do Ojczyzny. Czekała nas długa podróż, ponownie dwoma samolotami. Matti zachwycił wszystkich swoimi rysunkami, nawet pani stewardessa była pod wrażeniem! Na koniec, kiedy już wysiadaliśmy na polskim lotnisku, Matti, dzięki „drobnemu popchnięciu Agaty” znalazł się w kokpicie pilotów! Niesamowite wrażenie! A pytanie po jego wyjściu z samolotu brzmiało oczywiście: „Po co tyle tam przycisków?”. Niestety na to pytanie nie znam odpowiedzi. Znam natomiast odpowiedź na pytanie, jak nam się podobało. Odpowiedź jest oczywista – cudownie jest znaleźć się pośród chmur!

We get to the Notre-Dame without any problems. I have to admit that subway map is really a good help. English is really helpful, but some French people can’t speak English much, so therefore “the sign language” is required. We wanted first to go for the tower, but when we saw the queue it was longer than I could’ve ever imagine. But thanks to the fact that we were from let’s call it “Make-a-wish Foundation” we were able to go in without even waiting a second. It was a really nice surprise. Big thanks to the employees of Notre-Dame Cathedral. We of course once again found ourselves among the clouds!
 Make-a-wish Foundation, as it seems, is world-well-known organization. It helps a lot. I know that technically my Foundation is only based on this Foundation, but it would took forever to explain everything, so why bother, as we do the same job, we make little sick kids dreams come true?
 Coming back to the story. We had a little free time, so our travel agent suggested to visit Pompidou Centre. Some unplanned pit-stop. After that, we’d found some more energy and came back to see the inside of Notre-Dame Cathedral.
 You know, I was just thinking. How it was possible for Quasimodo to fit in the slim passages.  Fortunately it was just a fairy. But stairs? Mateusz has counted them all. He counted to 819. (I told you he is good at math, right?) Can you imagine that? Taking 819 stairs by foot? Since that day I do.
 Unfortunately the weather hasn’t been so great. Last day, when we were about to call it a day we went for the ice creams. And sky had become clear, just like that. Of course it was sunny from that moment. Tell me why, please, why just then ?!

Last day, Monday, it was time to say goodbye to Paris. Long way back home was ahead of us. Matti’s drawings has impressed not only all of us, but also a flight attendant. When we landed Mateusz was able to see what’s inside of cockpit. He went inside, saw what he wanted to see and asked me later “Why does it have to be so many buttons up there?” I don’t know the answer to that question. I only know the answer to question if we liked our trip. The answer is „We’ve loved it! It was awesome to be among the clouds!”


Chciałabym podziękować za wszystko naszym sponsorom! Biuro Podróży ITAKA. Nasz główny sponsor wycieczki, na stałe współpracujący z Fundacją Mam Marzenie. Wielkie dzięki za współpracę, za dobry kontakt i szybkie odpowiedzi na moje maile! Agata, powtórzę się niepierwszy raz, dzięki za pomoc!

Dziękuję naszym sponsorom prywatnym! Oby było więcej takich ludzi, jak Państwo wokół nas!

Dziękuję też pomysłodawcom i organizatorom akcji „Dream Icons”. Część funduszy przez Was zebranych pomogła spełnić marzenie Mateusza!

Dziękuję też przede wszystkim Mateuszowi, bez którego nie byłoby takiego pięknego marzenia! Mam nadzieję, że te kilka dni dało Ci siłę do walki z chorobą. Dziękuję też Tobie, Gosiu, za długie rozmowy wieczorami, za dodanie mi odwagi na miejscu, za świetną współpracę i przede wszystkim za takiego fajnego synka!
 At the end I would like to say –  thank you. First of all I would like to thank Travel Agency ITAKA. Our long-term sponsor. Big thanks for our cooperation and so quick answers to my e-mails. Agata, thanks once again!
 I would like to say thank you to all of our individual sponsors. I can’t list all of you. But you make a difference in this world.
 Big thanks to the authors of the “Dream Icons” project. Without you guys it wouldn’t be the same. And I have to say this – you had amazing idea for this project. Thanks guys!

And last but not least big thanks go to Mateusz, without whom this amazing dream would never exist! I hope that those few days gave you strength to fight with your illness and hope, that there is a better future. I would like to thank also Gosia, Mathew’s mom, thank you for those long talks in the evenings, for giving me courage and for your amazing boy!