„I'm just a dreamer, I dream my life away.
I'm just a dreamer, who dreams of better days.”
I'm just a dreamer, who dreams of better days.”
Ja jestem właśnie taką marzycielką… Marzycielką, która
marzy by nastały lepsze dni… Nie wiem, czy pamiętacie Kasię Markiewicz, która
zaśpiewała tą piosenkę w programie „The voice of Poland”. Spełniła swoje
marzenie – zaśpiewała piosenkę na scenie przed kamerami… Kilka tygodni później…
Kasia już nie żyła. Życie jest kruche, dlatego warto spełniać swoje marzenia.
Do naszej Fundacji zgłaszanych jest mnóstwo dzieci. Codziennie patrzę ile
maluchów (ale i tych starszaków) męczy się ze smutną codziennością. Nie poddaję
się. Zbieram się w garść i walczę. Walczę dla nich i dla samej siebie, bo Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem!
Nie każde dziecko kwalifikuje się do spełnienia marzenia. Kiedy tak się dzieje, dzwonimy do rodziców, aby poinformować ich o niezakwalifikowaniu się ich dziecka do programu naszej Fundacji.
Krótka dygresja osobista… Ostatnio musiałam wykonać właśnie taki telefon. Na koniec rozmowy usłyszałam:
Nie każde dziecko kwalifikuje się do spełnienia marzenia. Kiedy tak się dzieje, dzwonimy do rodziców, aby poinformować ich o niezakwalifikowaniu się ich dziecka do programu naszej Fundacji.
Krótka dygresja osobista… Ostatnio musiałam wykonać właśnie taki telefon. Na koniec rozmowy usłyszałam:
„Dziękuję za miłą rozmowę. Dziękuję też za to, co robicie. Za to, że
poświęcacie tyle dla dzieci i pomagacie im w tym trudnym czasie.”
Uważam, że pani, z którą rozmawiałam, trochę przesadziła. Jednakże to właśnie dzięki takim osobom, które rozumieją i doceniają naszą pracę – chce się działać dalej. Z nadzieją idziemy do przodu i spełniamy marzenia!
A co się dzieje, kiedy dziecko dostanie się do naszej fundacji? Na kolejnym spotkaniu Fundacji wyznaczamy wolontariusza prowadzącego. To on kontaktuje się z rodzicami i ustala termin spotkania. Na spotkaniu, które odbywa się w obecności któregoś z rodziców lub opiekunów prawnych, pojawia się od 2 do 4 wolontariuszy. W tym jeden przeszkolony wolontariusz (osoba, która przeszła odpowiednie szkolenie i ma podpisaną umowę) oraz jedna osoba pełnoletnia. Na pierwsze spotkanie z Marzycielem przychodzimy z prezentem, który nazywamy lodołamaczem.
Swoje odczucia chciałabym przedstawić na przykładzie jednej z moich Marzycielek. Kaja jest przesłodką małą dziewczynką. Zauroczyła mnie od samego początku. Kaja swoją osóbką pokazuje, że mimo choroby uśmiech nie znika z jej twarzy. Dodam, że udało jej się nawet urzec księżną Danii, Marię Elżbietę, podczas jej jakże niecodziennej wizyty w Polsce!
Z każdego spotkania piszemy relację. Oto relacja z pierwszego spotkania z Kają.
Uważam, że pani, z którą rozmawiałam, trochę przesadziła. Jednakże to właśnie dzięki takim osobom, które rozumieją i doceniają naszą pracę – chce się działać dalej. Z nadzieją idziemy do przodu i spełniamy marzenia!
A co się dzieje, kiedy dziecko dostanie się do naszej fundacji? Na kolejnym spotkaniu Fundacji wyznaczamy wolontariusza prowadzącego. To on kontaktuje się z rodzicami i ustala termin spotkania. Na spotkaniu, które odbywa się w obecności któregoś z rodziców lub opiekunów prawnych, pojawia się od 2 do 4 wolontariuszy. W tym jeden przeszkolony wolontariusz (osoba, która przeszła odpowiednie szkolenie i ma podpisaną umowę) oraz jedna osoba pełnoletnia. Na pierwsze spotkanie z Marzycielem przychodzimy z prezentem, który nazywamy lodołamaczem.
Swoje odczucia chciałabym przedstawić na przykładzie jednej z moich Marzycielek. Kaja jest przesłodką małą dziewczynką. Zauroczyła mnie od samego początku. Kaja swoją osóbką pokazuje, że mimo choroby uśmiech nie znika z jej twarzy. Dodam, że udało jej się nawet urzec księżną Danii, Marię Elżbietę, podczas jej jakże niecodziennej wizyty w Polsce!
Z każdego spotkania piszemy relację. Oto relacja z pierwszego spotkania z Kają.
„Gdyby na wielkim świecie zabrakło uśmiechu dziecka, byłoby ciemno i mroczno, ciemniej i mroczniej niż podczas nocy bezgwiezdnej i bezksiężycowej - mimo wszystkich słońc, gwiazd i sztucznych reflektorów. Ten jeden mały uśmiech rozwidnia życie.”
Julian Ejsmond
A wszystko zaczęło się tak… Pierwsze spotkanie z nową Marzycielką, piątkowe przedpołudnie, a my pełne nadziei na piękne marzenie żwawym krokiem zawędrowałyśmy do szpitala, gdzie leżała mała Kaja. Słońce tego dnia wychylało się jedynie chwilami zza chmur. Kiedy ujrzałyśmy ją po raz pierwszy, Słońce wyszło dla nas na dobre. Malutka dziewczynka okazała się być wesołą, rezolutną i przesympatyczną trzylatką. Uśmiech Kai sprawił, że nasze smutki i niepewności odeszły w zapomnienie. Po przywitaniu się z Marzycielką i jej mamą przyszedł czas na otworzenie prezentu - Lodołamacza. Nie wierzyłyśmy, że na jej twarzy może pojawić się jeszcze bardziej promienny uśmiech. A jednak myliłyśmy się. Szybko otworzyłyśmy prezent, gra planszowa z Calineczką urzekła zarówno naszą Kaję, jak i nas same. Dzięki naszemu małemu Promykowi Słońca nawet nie wiadomo kiedy wróciłyśmy do czasów dzieciństwa. Po dłuższym czasie, kiedy to już grę odłożyłyśmy na później, chwyciłyśmy we trzy za kredki i w ramach wdzięczności dla Kai za tak piękne przyjęcie nas do swojego serduszka uznałyśmy, że należą jej się szczere podziękowania. Zarówno Kaja jak i my we dwie zabrałyśmy się więc do pracy. Po dłuższej chwili rysowania wypełnionej rozmową o marzeniach, wręczyłyśmy sobie nawzajem nasze prace. Niestety, w czasie naszej długiej rozmowy, nie pojawiło się ze strony Kai jej głęboko ukryte marzenie. Mamy nadzieję, że następnym razem, kiedy się spotkamy, ujrzy ono światło dzienne i z radością będziemy mogły je spełnić.
English version:
„I'm just a dreamer, I dream my life away.
I'm just a dreamer, who dreams of better days.”
I’m just
like this dreamer… Dreamer, who dreams of better days… I don’t know if you
remember or even heard of Kasia Markiewicz. She’d sang Ozzy Osbourne’s song
(“Dreamer”) in one of Polish music shows on TV called “The voice of Poland”.
She fulfilled her dream by doing this. Few weeks later, she was gone. As it’d
turned out, she had had a cancer and was terminal, when she first appeared on
the audition on the show. Life is short, therefore it’s worth to fulfill our
dreams.
There
are a lot of candidates to our Foundation, but unfortunately not everyone of
them fulfills our conditions. I don’t give up, when I see the amount of sick
kids. I just keep myself straight and fight. I’m fighting for them and for me.
Because… Your wish is my commend!
If the child doesn’t fulfill our conditions, then we call her/his parents to give them the news about the disqualification.
If the child doesn’t fulfill our conditions, then we call her/his parents to give them the news about the disqualification.
Short
personal opinion…. Recently I had to make very similar call. At the end of our
conversation I’ve heard:
“Thank you for the nice talk. Thank you all for
what you do. For your sacrifice to the kids and for your help in this difficult
time.”
I think
that this lady overdid this, but nevertheless thanks to those people, who
understand our work we want to do even more! With hope, we go ahead and fulfill
little kids dreams!
What is going on, when the child will get into the program? On our next meeting there is chosen the leader volunteer. She/he is responsible for getting in touch with parents and make an appointment with the Dreamer. Whenever is the meeting with our Dreamer it’s supposed to be from 2 to 4 of us. Including one volunteer after special course and who has signed an agreement with FMM and one volunteer, who is over 18. At first we come with little souvenir called ‘lodołamacz’ (‘ice breaker’).
I would like to introduce you to our world by a small experience of my own with one of my Dreamers – Kaja. She is very sweet little girl. She charmed me from the beginning. Kaja shows us, that despite of her illness, the smile doesn’t vanish from her face. I would add, that she even charmed the Queen of Denmark, Mary Elizabeth, during her visit in Poland!
After every meeting with our Dreamers we are supposed to write some words about what happened there. Here is the report from the first meeting with Kaja.
“If there was no child’s smile, it would be dark and gloomy, darker and gloomier than during night without stars and moons – despite of every suns, stars and man-made reflectors. This one little smile lights the life.”Julian Ejsmond
Everything began this way… Our first meeting with our new Dreamer. Friday afternoon, but we (full of hope for a great dream) went to hospital, where we were supposed to meet little girl named Kaja. Sun was barely visible that day, but when we saw our girl first, the Sun appeared on good that day. As it turns out she is very happy, resolute and charming three-year-old. The smile on her face made our worries and uncertainties go away. After greetings with her and her mom, it was time to open up little souvenir that we brought with ourselves for Kaja. We didn’t believe that the smile on her face could be any wider. We were so wrong. We quickly opened up this surprise, board game with Thumbelina. It mesmerized Kaja and us as well. Thanks to our Glimpse Of Hope we (don’t know even when) came back to the childhood. After a while we put the game away and grabbed crayons and started to draw. We decided that the acknowledgments for our Kaja are in order. We gave each other drawings to ourselves. Unfortunately after our talk any dreams haven’t been said yet. We have hope that during our next meeting they will come to the surface and we will be very glad and honored to fulfill Kaja’s dream.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz